sobota, 7 lipca 2012

18.06.12 - Recenzja lakieru Essence A new league

   Gdy go zobaczyłam na sklepowej półce to pomyślałam 'O, zwykły niebieski lakier'. Ale oczywiscie w internecie musiałam poszukać troche informacji o tej limitowanej edycji Essence i gdy zobaczyłam zdjęcie tego lakieru na paznokciach, moją pierwszą myślą było 'Ja go muszę mieć!'. Więc z nudow do sklepu i w czasie meczu malowałam paznokcie (więc z góry przepraszam za to że idealnie to one nie są).
 Kolor to taki mocny niebieski podchodzący już pod granat. Teoretycznie jest perłowy ale nie jest to takie 'hard perła'. Ogólnie wole bardziej 'nienaturalne' kolory (np. Essence color&go 79 czy 39). Ten kolor jest dla mnie w dwóch odmianach, zalezy od humoru. Raz to 'Najpiękniejszy lakier jaki może być, ta głębia itp' a raz 'Pff, zwykły niebieski, czym tu sie zachwycac'. 
Górne dwa zdjęcia są po dwóch i pól dnia. Zaraz po pomalowaniu pociągnełam paznokcie top coatem z Essence. Miałam nałożyć zamiast niego mata ale stwierdziłam ze tym razem postawie na 'super połysk'. Połysk owszem był, przez pierwszy dzien kiedy to caly lakier sprawial wrażenie jeszcze nie wyschniętego ale teraz już wygląda normalnie. Dodatkowo z nudów po środku zrobiłam paseczki zwykłym, srebrnym topperem (numer nie wiem jaki, ale jest to już lakier wycofany z produkcji). Po tych trzech dniach trzyma się jak widac idealnie, jedynie na prawym kciuku, przy krawędzi troche mi odpadł ale nie na tyle bym nagle musiała go zmywać.

Ocena więc:
Schnięcie - 3/5 (sam lakier schnie do 10 minutach, przy top coacie/macie czas wydłuża się do ponad godziny ;/ )
Krycie (po dwóch warstwach) - 5/5
Kolor - 5/5 - piękny, głeboki niebieski
Trwałość - jak wytrzyma jeszcze dwa dni to 5/5
Cena - 3/5 (9zł, zdecydowanie preferuje lakiery do 5zł ;) )

1 komentarz:

Staram sie zawsze odpowiedzieć na komentarze :)